Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koźmin. Rzuciła szczeniakiem w inspektorkę

kfu
Dwa psy uwiązane na krótkim sznurku. Zwierzęta nie mają bud. Tak brzmiało zgłoszenie, które otrzymali inspektorzy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce z oddziału w Starogardzie Gdańskim. Do zaniedbań miało dojść w Koźminie. To niewielka wieś położona w gminie Skarszewy.

Stary dom, porozrzucane cegły na podwórku, dookoła piętrzyły się narzędzia gospodarskie. Za bramą szczekał szczeniak. Na szyi miał krótki sznurek służący do podwiązywania pomidorów. Dookoła chodziły kury. Taki widok zastali inspektorzy. Jedak to, co miało zdarzyć się za chwilę przeszło ich najśmielsze oczekiwania.

Z domu wyszła właścicielka gospodarstwa. Kobieta była zaniepokojona wizytą inspektorów TOZ. - Myśleliśmy, że będzie to standardowa kontrola, gdzie wystarczy właściciela pouczyć i za jakiś czas pojechać na rekontrolę, aby sprawdzić, czy warunki uległy poprawie - mówi Martyna Gajewska, inspektorka TOZ. - Niestety to co ujrzeliśmy na miejscu nie wyglądało dobrze. Już przy bramie powitał nas szczeniak uwiązany sznurkiem, psiak nie miał budy ani wody. Właścicielka niestety nie chciała wysłuchać co mamy do powiedzenia, zaczęła na nas krzyczeć.

Zajście nabierało tempa. Inspektorzy jak zwykle chcieli spokojnie wytłumaczyć na czym polega problem i prosić o wprowadzenie zmian. Kobieta po krótkiej rozmowie wpadła w furię. Zaczęła krzyczeć, że ktoś podpalił jej dom, złamał jej nogę i wówczas nie otrzymała żadnej pomocy. Twierdzi, że sąsiedzi nie dają jej żyć. Nie chciała słuchać, że zwierzętom dzieje się krzywda. Twierdziła, że ona jest pokrzywdzona a w gospodarstwie wszystko funkcjonuje jak należy. Mówiła, że ma krowy, jednak nie chciała pokazać w jakim stanie są zwierzęta. Niespodziewanie chwyciła szczeniaka, przecięła sznurek, na którym był uwiązany i rzuciła go na Mariannę Mazurowską, prezeskę TOZ. Kobieta złapała psa. Na tym nie skończył się jej atak. Właścicielka gospodarstwa popchnęła ją i zaczęła bić pięściami. Inspektorzy krzyczeli, aby przestała. Nic do niej nie docierało. Kobieta wpadła w amok. Inspektorzy chcieli oddalić się z miejsca. Krewka koźminianka zaczęła biec za nimi. Uderzyła jeszcze dwie osoby.

Inspektorzy TOZ podjęli interwencję. Problemem okazało się nie tylko złe traktowanie zwierząt, ale i przemoc w stosunku do około 80 - letniego ojca. Gospodarz chciał rozmawiać z inspektorami. Jednak, jego córka wydała kategoryczny zakaz na kontakt. Krzyczała na niego, szarpała, wpychała do mieszkania. O zajściu natychmiast została powiadomiona policja.

Kontrola dobrostanu zwierząt odbyła się w asyście policjantów. W toku czynności inspektorskich stwierdzono, że na terenie posesji są cztery krowy, dwa byki i cielak utrzymywane w stanie rażącego zaniedbania lub niechlujstwa. Prawa zwierząt zostały także złamane w przypadku trzech psów. Sprawa trafiła na policję. TOZ wysłało pisma do burmistrza Skarszew o czasowe odebranie zwierząt gospodarskich oraz domowych. Za znęcanie się nad zwierzętami grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności.

Sprawa jest w toku. - Niezwłocznie podjęto postępowanie administracyjne – informuje Andrzej Janikowski z Urzędu Miasta w Skarszewach. - Sytuacja wymaga natychmiastowej interwencji. Urzędnicy udadzą się do gospodarstwa, spiszą protokół, w wyniku którego zostanie podjęta decyzja administracyjna o odebraniu, bądź pozostawieniu zwierząt w gospodarstwie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skarszewy.naszemiasto.pl Nasze Miasto